Jak się ubrać na skitury?

Skitury, skialpinizm, czy narciarstwo wysokogórskie – wszystkie te określenia zawierają cząstkę związaną z nartami. Jesteś narciarzem? Możesz zatem zostać skiturowcem,  gdy tylko zmienisz sprzęt pod nogami, pomyślisz. I słusznie! Jednak zanim to uczynisz, musisz co nieco o tej wspaniałej dyscyplinie zrozumieć, by wiedzieć, że nie wystarczy tylko zmiana nart czy butów na te stricte skiturowe. Kluczowe znaczenie zarówno dla wygody, jak i bezpieczeństwa skiturowca ma dobranie właściwego ubioru.

Wybitny alpinista i himalaista dwudziestego pierwszego wieku, szwajcarski wspinacz Ueli Steck zwykł mawiać, że nie ma w górach nic gorszego, niż ciężki plecak. Bez względu na to, czy przebywam w górach w celach trekkingowych, biegowych, wspinaczkowych czy skiturowych, kluczowe jest to, bym nie dźwigał/a zbędnych gramów – nie tylko w plecaku, ale i na sobie. Light and fast , czyli lekko i szybko, lekko i sprawnie – to filozofia nowoczesnego przebywania w górach. Piszę to zarówno jako ścigająca się zawodniczka, dla której podczas startów każdy dosłownie gram ma znaczenie, ale także jako przewodniczka wędrująca po górach spokojnym tempem z amatorami. Prędkość poruszania się po górach jest wprawdzie ważna, ale nie najważniejsza. Natomiast ma ogromne znaczenie, czy to, co mam na sobie tam w górze nie wymaga ode mnie zbytniego dodatkowego nakładu cennej (sic!) energii.  I to jest pierwsza rzecz, którą trzeba zrozumieć, zaczynając przygodę ze skiturami; że jest to szczególna wersja narciarstwa, wersja intensywna; zbliżona wysiłkowo bardziej do chodzenia pod górę czy biegania, czyli do pocenia się w rytm mocno bijącego serca.  Nie jest to dyscyplina, która wymaga siedzenia na wyciągowej kanapie by później w kilka minut zszusować w dół. I taka optyka jest kluczowa w doborze właściwego sprzętu oraz ubioru.

Chcąc dobrze ubrać się na skitury, zapominamy zatem o narciarskich kurtkach czy spodniach z ocieplającą podpinką. Sięgamy po wierzchnią warstwę lekką i solidnie chroniącą przed opadami i wiatrem. W tym celu świat nie wymyślił dotąd nic lepszego niż membranę Gore-tex, a na rynku są dostępne tego typu kurtki o takiej wadze i objętości, że można je zmieścić po zwinięciu w dwóch dłoniach. Taka kurtka to ta część ubioru skiturowca, którą wpisałabym w kategorię „bezpieczeństwo”. Mamy ją w plecaku podczas podchodzenia, by skorzystać z niej np. podczas zjazdu. Ważna uwaga- kurtka ta powinna być wyposażona w kaptur, który na wietrznej grani niejednego uratował przed hipotermią ( skrajnym wychłodzeniem).

Drugi element ubioru podpadający pod kategorię „bezpieczeństwo” to lekka kurtka puchowa (z puchu naturalnego lub sztucznego). I w tym przypadku lekkość to jej główna cecha – mamy po prostu nie czuć jej w plecaku. Nie używamy jej na podejściu, kiedy ociepla nas krążąca w żyłach krew, a podczas zjazdu, kiedy zwykle ciało się nam może wychładzać.

W co natomiast ubieramy się na czas podchodzenia na nartach? Tu znowu stosujemy fundamentalną w skiturach kategorię lekkości, dokładając do niej kolejne- „oddychalność, wygoda, funkcjonalność”. To, z czym nasze ciało bezpośrednio się styka, musi dobrze odprowadzać pot; zwykle wystarczy oddychająca bielizna termoaktywna, zarówno na górną jak i dolną część ciała (podczas cieplejszych, wiosennych wycieczek narciarskich można zrezygnować z bielizny na nogach). Kolejna, bliska ciału warstwa to spodnie i zapinana na zamek bluza, najlepiej z kapturem. Jest to zarazem warstwa wierzchnia podczas podchodzenia i przypomina bardziej odzież trekkingową, niż narciarską. Poza tym, że ładna i oczywiście lekka, musi być oddychająca i chroniąca przed wiatrem. Tu najlepiej sprawdzają się materiały typu softshell. Warto zwrócić uwagę na to, czy bluza ma możliwość odpinanego zamka lub siateczki-wywietrznika pod pachami, by usprawnić wymianę powietrza gdy pocimy się zdobywając upragniony szczyt. Niektórzy producenci oferują bluzy z takimi funkcjami np. na plecach, co też wydaje się godne polecenia.

Last but not least, górach liczą się detale i to ich dopracowanie decyduje często nie tylko o naszej wygodzie (czy wyglądzie;-)), ale przede wszystkim o bezpieczeństwie. Dlatego nie możemy pominąć np. dobrych, skiturowych rękawiczek, które mają być cienkie i oddychające do podchodzenia ( dłonie skiturowca też się pocą). Drugie rękawiczki, już cieplejsze, zbliżone do tych stricte narciarskich, niesiemy w plecaku by założyć je na zjazd. Kolejny, na pozór mało znaczący detal to opaska typu Buff na szyję i głowę.

Tak wystrojeni stajemy przed lustrem; mamy na sobie dwie warstwy oddychającej, lekkiej odzieży, w plecaku, którego ciężaru jakby w ogóle nie wyczuwamy na plecach, czeka kurtka z membraną gore-tex, ciepła puchówka i rękawiczki. Podziwiamy ten widok, lecz czegoś jakby jeszcze brakuje, jeszcze wisienki nie ma na tym szykownym torcie; nim ruszymy zdobywać swoje szyty i przełęcze, sięgamy po kask. Będę nudna jeśli dodam, jaki ma on być, bo to słowo na „L” już wszyscy czytelnicy tego tekstu wchłonęli po kilkakroć. Bez tego słowa nie ma skiturów, a określa ono nie tylko sprzęt, nie tylko ubiór, ale też sposób poruszania się skiturowca po górach. Dobrze, może powtórzę jednak: L-E-K-K-O-Ś-Ć.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *