Wywiad z Kubą Czają, triathlonistą niepospolitym

Kuba, wywodzisz się z lekkiej atletyki, jesteś wielokrotnym Mistrzem Polski w biegach długodystansowych w kategorii juniorów, młodzieżowców i seniorów, zdobywcą srebrnego medalu na Uniwersjadzie oraz w Pucharze Europy, a także Olimpijczykiem. Zaledwie dwa lata temu zająłeś się triathlonem, a to oznacza- zacząłeś uczyć się pływać, wsiadłeś pierwszy raz na poważnie na rower – i w tak krótkim czasie wspiąłeś się do ścisłej czołówki triathlonistów w Polsce, w ubiegłym roku zwyciężając jeden z najstarszych i najważniejszych triathlonów w naszym kraju ( Susz Triathlon 2013). Czy możesz nam wytłumaczyć, jak się to robi?
Starty w triathlonie traktuję jako wyzwanie, które pozwala mi utrzymać sportową formę. Niestety nie mogę poświęcić na trening tyle czasu, co kiedyś, dlatego staram się optymalizować każdą jednostkę treningową tak, aby była ona ukierunkowana pod przyszłe starty. Niestety ze względu na brak czasu musiałem postawić na trening intensywny o dość małej objętości, a więc znaczna część mojego treningu to trening podprogowy i nadprożowy, a więc dość intensywny. Wciąż jednak brakuje mi czasu przede wszystkim na odpowiednio ukierunkowany trening pływacki i kolarski, choć już na rowerze całkiem nieźle się czuję.
Półtora roku temu ukończyłeś morderczy dystans Ironmana w Kopenhadze uzyskując niesamowity wynik, jeden z najlepszych w 2012 roku wśród polskich triathlonistów na dystansie długim; po prawie 4 km pływania i ponad 180 km pedałowania przebiegłeś dystans maratonu w najlepszym ze wszystkich zawodników czasie 2.44.29. Czy bieganie pozostaje wciąż najmocniejszym ogniwem w Twoich startach w triathlonie? I w ogóle jak wygląda twój trening w rozkładzie tygodniowym?
Bieganie sprawia mi najmniej problemów w dyscyplinie, jaką jest triathlon. Jako były biegacz wyczynowy, to właśnie na części biegowej odrabiam najwięcej. Bieganie sprawia mi też najmniej problemów, pomimo naprawdę niewielkiej objętości w treningu biegowym. Geny i lata treningu jednak robią swoje i bieganie jest dla mnie po prostu z tych dyscyplin najłatwiejsze.
Wciąż się rozwijam, głównie pływacko i kolarsko, zatem mój wynik w Ironmanie da się jeszcze poprawić – choć to na pewno nie będzie łatwe. Bez wątpienia wytrzymałość jest moją dominującą cechą, dlatego to właśnie dystans Ironmana wybrałem dla siebie jako dystans docelowy, gdyż w nim mogę osiągnąć najlepsze wyniki.
Muszę przyznać, że w moim treningu nie ma czegoś takiego jak rozkład tygodniowy, gdyż mam tak dużo pracy, że trening jest bardziej wciskany w wolne luki w pracy i życiu rodzinnym. Generalnie trenuję ok. 12-15 godzin w tygodniu, w tym pływam do 10-12km, jeżdżę na rowerze ok. 180-250km i biegam 50-70km, ale podkreślam, że o objętościach decyduje raczej fakt, ile mam czasu wolnego, który mogę poświęcić na trening.
Na naszych obozach udzielasz indywidualnych konsultacji dietetycznych, jesteś też jednym z naszych trenerów. Razem uczymy uczestników naszych obozów, że aby podnieść swoją wydolność powinni możliwie często trenować w górach, które są do treningu świetnym terenem i zarazem uzupełnieniem treningu w terenie płaskim. Czy sam często trenujesz w górach?
Góry w treningu wytrzymałości są jednym z najmocniejszych bodźców treningowych, dlatego bardzo chętnie w góry przyjeżdżam, zarówno przy okazji obozów Tatra Running, jak również podczas innych wyjazdów. Góry pozwalają połączyć trening siły z wytrzymałością, co jest podstawą zarówno z bieganiu, triathlonie czy też kolarstwie. W górach jestem zwykle po 4-5 razy w roku na kilka dni. Również jako zawodnik wyjeżdżałem na obozy górskie, które pozwoliły mi na osiągnięcie szczytu formy i zapewniły udział w wielu światowych imprezach. Na przełomie kwietnia i maja planujemy wraz z moimi kolegami i trenerami z Tatra Running przeprowadzenie obozu Tatra Running Tri dla amatorów triathlonu ( http://www.tatrarunning.pl/obozy/triathlonowa-majowka-w-tatrach-oboz-triathlonowy-z-kuba-czaja ), aby nie tylko biegacze, ale również triathloniści mogli skorzystać z bodźca treningowego, jaki dają góry.
Jak oceniasz rozwój triathlonu jako dyscypliny wybieranej coraz częściej przez amatorów w Polsce? Co może dać obóz triathlonowy takiemu amatorowi – zapaleńcowi?
Rzeczywiście z roku na rok coraz więcej ludzi próbuje się zmierzyć z triathlonem. To oczywiście pozytywne zjawisko – ludzie chcą się ruszać, sięgają po nowe wyzwania, chcą się sprawdzać już nie tylko w bieganiu, ale tez w innych dyscyplinach. Jednak wciąż brakuje im solidnych podstaw do sensownego, czyli przede wszystkim bezpiecznego uprawiania triathlonu. Dlatego bardzo ważne jest nie tylko to, aby tacy amatorzy poznali właściwą technikę pływania, nauczyli się poprawnie biegać czy jeździć na rowerze. Najważniejsze jest to, by od początku nabierali dobrych treningowych nawyków, by oraz żeby ktoś naprawdę doświadczony im to rzetelnie przekazał. Dlatego taki obóz triathlonowy, jaki organizujemy, gdzie za każdą z dyscyplin odpowiadają utytułowani i wciąż startujący trenerzy i zawodnicy, jest do tego świetną okazją.
Na co dzień warunki do trenowania masz na wskroś amatorskie; pracujesz jako wykładowca, dietetyk sportowy, trener, masz dwójkę małych dzieci. Jaka jest Twoja recepta na sensowny trening w takich warunkach? Co poradziłbyś wszystkim tym ludziom, którzy twierdzą, że nie uprawiają sportu bo nie mają na to czasu?
Kluczem do sukcesu jest po pierwsze rodzina, która mnie wspiera w tym co robię. Po drugie – dobra, wręcz bardzo dobra organizacja czasu. Przez wiele lat mojej kariery biegacza wyczynowego łączyłem trening z ciężkimi studiami, to nauczyło mnie skutecznego łączenia spraw zawodowych i treningu. Generalnie każdy, kto chce osiągnąć „swoje mistrzostwo” musi tak zaplanować trening, aby mógł go wykonać w połączeniu z pracą i życiem rodzinnym. Wiele osób stawia sobie zbyt wygórowane cele treningowo-startowe, które potem nie są w stanie wykonać, zarówno ze względu na obowiązki w pracy, jak i obowiązki rodzinne. Na każdy nasz obóz w Tatry przyjeżdżają tacy biegacze: bardzo ambitni, chcący w pierwszym sezonie od razu biegać np. maratony. I trenują pół roku, rok, dostają kontuzji i kończy się ich trenowanie. Kluczowym jest to, żeby dostosować trening do warunków swojej codzienności, a to oznacza – tak optymalizować obciążenia, żeby się treningiem nie przeciążać i by mieć możliwość odpoczynku. Staramy się to za każdym razem „wtłaczać” do głów uczestnikom naszych obozów w Tatrach.
Warto zatem postawić sobie realne cele i je w miarę możliwości konsekwentnie realizować. To jest bardzo ważne, bo wiele razy zmęczenie mówi nam „nie idź”, a czasem w takie dni również jednak trzeba się przełamać i wyjść. Podobnie jest i na odwrót- czasem lepiej jest się powstrzymać od wyjścia na trening, bo tego dnia to odpoczynek ma być sensownym środkiem treningowym ( tak!!) Sam tego doświadczam wiele razy i wiem, jak ważna jest konsekwencja w dążeniu do wyznaczonego celu.
Jakie są Twoje dalsze plany startowe? Czy planujesz startować na dystansie Ironmana?
Zeszłoroczny sezon zakończyłem startem na Mistrzostwach Europy na dystansie 70.3 IM w Wiesbaden, gdzie w bardzo mocnej stawce i na bardzo trudnej trasie zająłem 44 miejsce na ponad 2000 uczestników, a 6-te w swojej kategorii wiekowej. Niestety przegrałem pływaniem i właśnie to na przyszły rok postaram się dalej poprawić. Jeżeli chodzi o plany startowe, to celem głównym jest poprawienie wyniku na dystansie Ironmana, ale miejsce startu jeszcze nie jest ustalone.
Do zobaczenia w Tatrach!
Obóz „Rzeźnicki”

Obóz rekomendowany przez Bieg Rzeźnika, na który zaprasza Tatra Running i Klinika Rehabilitacji ORTOREH.
Szczegółowy opis obozu w dniach 26-30 marca znajdziecie TUTAJ
Czerwcowy Bieg Rzeźnika to jedna z najgorętszych imprez ultra w naszym kraju. Morderczy dystans, piękna przyroda, wymagająca trasa, zespołowa praca – na unikalną atmosferę biegu składa się mnóstwo elementów. Ale równie dużo elementów musi złożyć się na dobre przygotowanie do tego typu zawodów. Informacje o biegu znajdują się na oficjalnej stronie BIEGU RZEŹNIKA.
Nasze zgrupowanie odbywające się w dniach 26-30 marca 2014 roku w Zakopanem, ma być okazją dla ultrasów – tych aktualnych i przyszłych na pogłębienie swojej wiedzy na temat treningu oraz umiejętności biegu w trudnym terenie.
Na uczestników czeka kilkadziesiąt godzin treningów w górach, ale też ocena techniki biegu, badanie wydolnościowe, zajęcia sprawnościowe (płotki, core stability, elementy propriocepcji) na sali, z naciskiem na zadania w zespołach. Centralnym punktem obozu będzie dwudniowa wycieczka w rejon Tatr Wysokich, połączona z noclegiem w schronisku.
Podczas intensywnych 5 dni obozowych odbędą się też warsztaty m.in. odkrywanie tajników odżywiania na trasie, wymagania sprzętowe czy też specyfikę rajdów terenowych. Nie chodzi tylko o to, by walczyć za wszelką cenę, ale o to, by biegać z głową.
Kadrę obozową stanowić będą nasi doświadczeni trenerzy Tatra Running: Magda Derezińska-Osiecka (v-ce mistrzyni świata w skialpiniźmie i uczestniczka międzynarodowych zawodów ultra, przewodnik tatrzański), Kuba Wiśniewski (wielokrotny medalista Mistrzostw Polski w biegach długich) i Przemysław Sobczyk ( zwycięzca Biegu Ultra Granią Tatr, członek kadry narodowej skyrunningu i przewodnik tatrzański).
Niezbędne wsparcie fizjoterapeutyczne oraz merytoryczne stanowić będą Ewa i Andrzej Piotrowscy z Kliniki Rehabilitacji Sportowej ORTOREH – fizykoterapeuci oraz wieloletni uczestnicy Biegu Rzeźnika.
Obóz skierowany jest do średniozaawansowanych i zaawansowanych biegaczy przygotowujących się do udziału w Biegu Rzeźnika, jak również do osób trenujących biegi od minimum 2 sezonów, którym zależy na systematycznym poprawianiu swojej formy.
UWAGA! Obóz Tatra Running jest rekomendowany przez Organizatorów Biegu Rzeźnika!
Więcej informacji o obozie i formie zapisów znajdziecie w naszym dziale OBOZY BIEGOWE.
Read More »
obóz biegowy listopad 2013

Tegoroczny listopad, podobnie jak i zeszłej jesieni – okazał się dla nas bardzo łaskawy. Zima wyczekała, aż zdążymy bezpiecznie pośmigać po Tatrach i uderzyła obfitym opadem śniegu dosłownie po zakończeniu obozu. Dzięki temu udało się nam solidnie potrenować i także poćwiczyć, bo wszyscy przecież wiemy, że NIE NA SAMYM BIEGANIU POLEGA BIEGANIE 😉
Przebiegliśmy ponad 100km i pokonaliśmy ponad 4000m przewyższenia w Tatrach Zachodnich (polskich i słowackich) oraz w Tatrach Wysokich. Podczas wycieczek biegowych lała się krew (próba wysiłkowa z pomiarem mleczanu w Dolinie Kościeliskiej), łzy wzruszenia (debiutanci w obliczu Czarnego Stawu Gąsienicowego) oraz adrenalina (bliskie spotkanie ze słowackimi leśnikami, a w konsekwencji – ze strumykiem, zapomnianymi przez ludzi polanami i lasami).
Oprócz tego sumiennie wykonywaliśmy ćwiczenia sprawności ogólnej, propriocepcji, stabilizacji i techniki biegu, w tym nowe ćwiczenia na płotkach. Wykłady trwały do późnych godzin nocnych, tak też było podczas okraszonej konkursem niecenzuralnych dowcipów sobotniej imprezy integracyjnej (Alex:1 – Kuba: 1).
Gratulujemy wszystkim uczestnikom i dziękujemy, że z nami byliście! Przepracujcie rzetelnie zimę i przybywajcie na nasze wiosenne obozy!
Tymczasem zapraszamy do obejrzenia fotorelacji i do zajrzenie do archiwum programu Atleci na kanale Polsat Sport, w którego odcinkach nr. 137 i 138 znajduje się relacja z naszego listopadowego obozu.
Zobacz galerię obozu »
Obóz biegowy listopad 2013Niezmiennie mocno dziękujemy naszym partnerom – Nike, Vitargo, Dynafit, Piekarni Gałuszka, Yurta Bar w Kuźnicach za wsparcie oraz portalowi Wbiegu24.pl za pomoc w promocji naszych poczynań.
Read More »Biegowy obóz wysokogórski w szwajcarskich Alpach – podsumowanie

Projekt Alpy zakończony i udany! Skoro dokładamy wszelkich starań, by być jako zawodnicy, trenerzy i organizatorzy obozów na najwyższym poziomie, to dlaczego i nie trenować z Wami na najwyższym poziomie? W tym celu udaliśmy się do Sankt Moritz, szwajcarskiego kurortu w sercu Alp Retyckich, gdzie mieszkaliśmy na wysokości 1854 m n.p.m., a trenowaliśmy w przepięknej scenerii często jeszcze wyżej. Brzmi niewiarygodnie? Popatrzcie sami!
Niespełna 9 dni pozwoliło nam na pokonanie prawie 200 kilometrów alpejskich ścieżek, zdobycie dwóch trzytysięcznych szczytów (Piz Nair 3057m n.p.m. oraz Piz Murtel 3433 m n.p.m.). Trenowaliśmy zarówno w śniegu i wysokogórskim chłodzie, jak i w słonecznej, ciepłej aurze nad alpejskimi jeziorami i w dolinach zwieńczonych widokami zapierającymi dech w piersiach. By efekt treningowy był jak najlepszy (biorąc pod uwagę to, że cały czas przebywamy na sporej wysokości), wcale nie pokonywaliśmy sporych przewyższeń, a skupiliśmy się na bieganiu w terenie płaskim – spokojne rozbiegania, bieg ciągły 8km, zabawa biegowa 8-10x500m, dynamizujące przebieżki i płotki. I pod tym względem doświadczenie naszych trenerów zaprocentowało – większość uczestników obozu pobiła po 2-3-4 tygodniach swoje życiówki na różnych dystansach, zwłaszcza w maratonach. Bardzo się z tego cieszymy i gratulujemy!
Część merytoryczną, niezbywalną na naszych obozach tym razem stanowił wykład Kuby Czaji o wybranych aspektach żywienia w dyscyplinach wytrzymałościowych, Kuby Wiśniewskiego o treningu wysokogórskim w warunkach hipoksji oraz Magdy Derezińskiej-Osieckiej o najistotniejszych dyspozycjach psychicznych, jakie powinien przejawiać każdy biegacz górski.
Chcemy bardzo podziękować za wsparcie w szczególności Monice Coś (Nike Running Poland) oraz Jackowi Grzędzielskiemu (Salewa Dynafit Polska), bez których nasze obozy nie byłyby takimi, jakimi są obecnie. Dziękujemy też naszym niezawodnym partnerom – Sylwii Kozieł z Piekarni Gałuszka i Andrzejowi Puciato z Vitargo oraz Oleńce – naszej fotoreporterce, Krzyśkowi z Dotfilm.pl oraz Pawłowi Grotowi i druk24h.pl za życzliwą pomoc.
Zobacz galerię obozu »
Obóz St.Moritz 2013Na pewno wrócimy w Alpy w przyszłym roku!
Read More »Bieganie – co ma wspólnego z Ikarem?

"Ktokolwiek zbliży się do słońca, temu spłoną skrzydła. Symbolika światła zawiera symbolikę ofiary. Aby zobaczyć prawdziwy ład rzeczy, trzeba mieć udział w świetle, lecz by mieć udział w świetle, trzeba coś z siebie poświęcić."
Profesor Józef Tischner, aby przybliżyć istotę ofiary, świadomie (choć nie wprost) sięga do historii Ikara. Człowiek ten, pokonując wszelkie lęki, działając wbrew iście ludzkiemu, wrodzonemu pragnieniu wygody i bezpieczeństwa, poszedł za wewnętrznym głosem swoich marzeń, ideałów – dał się im ponieść na tyle wysoko, że przymocowane do jego barków skrzydła spłonęły. Bilans jest, zdroworozsądkowo i matematycznie kalkulując, dla Ikara niekorzystny. Z jednej strony kilkanaście zaledwie sekund lotu, z drugiej – bezsensowna śmierć. Można jednak spojrzeć na to z perspektywy, której wszelka tego typu kalkulacja jest obca; wówczas lot Ikara i jego ofiara pozwolą zobaczyć „prawdziwy ład rzeczy”, w którym człowiek jest nie tylko walczącym o przetrwanie zwierzęciem, ale przede wszystkim podmiotem ideałów, marzeń, wartości, który za chwilę wzlotu odda bardzo wiele. Słowa te niewątpliwie zrozumie każdy człowiek pasji, który potrafi coś z siebie poświęcać, który potrafi „narażać swoje skrzydła na spalenie”. Czy są jeszcze wokół nas, tacy ludzie? Wystarczy wyjść któregoś jesiennego, dżdżystego wieczoru na ulicę i zauważyć dyszącego, zapoconego, zaciskającego zęby człowieka ubranego w buty sportowe.
Biegnący Ikar
Biegacze – któż to taki? Bolące mięśnie, odciski na stopach, zadyszka i wyczerpanie kilometrami pokonanymi donikąd, w kółko. Sensu biegania ( i w ogóle wszelkich sportów wytrzymałościowych) nie zrozumie człowiek, który nie zna i nie szuka odpowiedzi na pytanie o cel przekraczania siebie, o cel zaciskania zębów. Nie zrozumie go też ten, kto żyje po najmniejszej linii oporu, nie stawiając sobie zbyt wielu wymagań. Chcąc biegać regularne, trzeba liczyć się z tym, że przyjdzie wyjść na trening mimo ulewnego deszczu, mimo mrozu czy choćby zwykłego wyczerpania po pracy czy lenistwa. Znacznie łatwiej jest przykryć się kocem i włączyć telewizor. I nie ma w tym nic złego, pod warunkiem, że robimy to w zgodzie ze sobą i jesteśmy w tym szczęśliwi. Ale gdy pojawia się w nas choćby trochę żalu, wyrzutów sumienia- wówczas trzeba zawalczyć o takiego siebie, jakim pragniemy się stać. Czyli zawalczyć o siebie wysportowanego, silniejszego, sprawniejszego, a co za tym idzie – szczęśliwszego. Ale jak tego dokonać, czyli jak zostać biegaczem?
- Po pierwsze trzeba stać się po trosze Ikarem; pozwolić sobie na to szaleństwo, które nie zabroni nam pobiec (a nie pojechać autem) do pracy i przywitać szefa tuż po wyjściu spod prysznica; zrozumieć, że chcieć, znaczy móc – i mimo instynktownego pragnienia wygody zdobyć się na wieczorne truchtanie; zupełnie wbrew zdroworozsądkowej logice zrozumieć, że zmęczyć się fizycznie – oznacza odpocząć w najpełniejszym tego słowa znaczeniu; wreszcie powtarzać jak mantrę słowa Tischnera; „by mieć udział w świetle, trzeba coś z siebie poświęcić …”
- Po drugie, trzeba popracować nad swoją silną wolą i doprowadzić do wyrobienia w sobie nawyku biegania. Na początku jest zawsze ciężko i niemal zawsze pod górkę, to niezbywalne i nikt nie jest w tym osamotniony. Zaciskamy więc ząb i biegamy trochę z musu, by potem robić to z wewnętrznej potrzeby ciała i duszy (same będą się biegu domagać).
- Uwierzyć, że wysiłek uczyni nas nie tylko sprawniejszymi, smuklejszymi, ale przede wszystkim lepszymi ludźmi. Każdorazowe pokonanie siebie, swojego lenistwa czy słabości – będzie krokiem ku „lepszej wersji” nas samych. Trud pokonywania siebie podczas biegania przekłada się na naszą zdolność pokonywania większości innych przeciwności, jakie stawia nam życie np. zawodowe, czy również relacje z innymi. Przecież zrozumienie drugiego człowieka, wsłuchanie się w niego- to też ogromny trud.
- Uwierzyć, że dzięki bieganiu będziemy szczęśliwsi. To powinno nas najbardziej motywować do założenia butów biegowych. Gdy poszerzymy swoje życie o pewien wymiar – kiedy nauczymy się składać siebie, swoje lęki i słabości w ofierze, kiedy nauczymy się coś z siebie poświęcać – będziemy, paradoksalni – pełniej i intensywniej żyć, napawać się życiem. Wszak aby żyć, trzeba umierać …
- Uświadomić sobie, że bieganie jest najbardziej egalitarnym sportem pod słońcem; biegać może każdy, kto ma nogi i potrafi chodzić. Do biegania nie potrzeba ani szczególnych umiejętności technicznych, ani żadnego specjalistycznego sprzętu. Buty, wola biegu i stawania się lepszym. Biegać możesz także Ty!
- Spróbować dołączyć do innych ludzi, którzy biegają albo chcą zacząć biegać. Przełamać się i przyjść na trening w ramach ogólnopolskiego programu ścieżek biegowych, albo wybrać się na kilka dni biegowego obozu, gdzie w miłym towarzystwie i pod okiem fachowców będzie można uczynić pierwsze kroki na nowej, sportowej drodze.
Po uważnym przeczytaniu powyższych podpunktów i sumiennym ich przyswojeniu w swojej duszy i umyśle, wystarczy tylko założyć buty i pobiec przed siebie. Udział w świetle gwarantowany!
Read More »
Przemek Sobczyk zwycięzcą Biegu Granią Tatr

Na początek mała zagadka – kto to jest na poniższym filmiku? (zdjęcia Jan Wierzejski, kliknij w poniższy link, by obejrzeć)
A teraz rozwiązanie:
W sobotę 17 sierpnia odbył się pierwszy prawdziwie wysokogórski bieg ultra w Polsce – Bieg Granią Tatr o sumie podejść 5000 metrów, na dystansie 70 km.
Dwustu pięćdziesięciu zawodników ruszyło o 4 w nocy z Siwej Polany w głąb Tatr. W tych niesamowitych zawodach wielki sukces odniósł Przemek Sobczyk, członek i zarazem podopieczny Tatra Running Teamu. Zdeklasował najlepszych polskich biegaczy górskich i przybiegł na metę z czasem 9 godzin 9 minut i 29 sekund. W Kuźnicach, wycieńczony, ale szczęśliwy i wzruszony, Przemek powiedział dziennikarzom: – Jeśli chcecie biegać tak jak ja – przyjeżdżajcie w Tatry na nasze obozy Tatra Running.
Kolejny zawodnik, utytułowany biegacz ultra – Hiszpan Salvador Calvo Redondo, pojawił się na mecie 40 minut później. Wśród kobiet zwyciężyła Magdalena Łączak, zawodniczka z Mielca ze świetnym wynikiem 10 godzin 38 minut.
Jak przygotować się do najtrudniejszego biegu ultra w Polsce? Gdzie tkwią rezerwy treningowe? Jak wyglądała walka Przemka z dystansem i przeciwnikami? I wreszcie – skąd się wziął na sportowym świecie?
Z Przemkiem Sobczykiem rozmawia Magda Derezińska-Osiecka.
Przemku, po pierwsze – bardzo Ci gratulujemy. To Twój wielki sukces. Jesteśmy bardzo dumni, tym bardziej, że jeszcze w zeszłym roku byłeś uczestnikiem naszego obozu, szybko potem stałeś się członkiem naszego teamu jako przewodnik tatrzański i trener, a od zeszłej jesieni biegasz pod okiem naszego obozowego trenera Kuby Wiśniewskiego. Niezmiernie się cieszymy, że mogliśmy mieć swój wkład w Twój wspaniały wynik!
Bardzo dziękuję za gratulacje. Muszę się przyznać, że kiedy byłem uczestnikiem jednego z pierwszych obozów, moje dotychczasowe spojrzenie na trening, jedzenie i odpoczynek legły w gruzach… To, czego się dowiedziałem, nie pokrywało się z tym, co gdzieś tam od lat czytałem, czy słyszałem. Byłem jednak na tyle zdesperowany (miałem dość bycia non stop drugim), że postanowiłem wykorzystać te proste rady i zadziałało. Powoli stawałem się coraz lepszy i lepszy. Mam nadzieję, że z tej współpracy zbierzemy jeszcze niejeden plon.
Wywodzisz się ze skialpinizmu, od wielu lat razem startujemy w zawodach skialpinistycznych w kraju i za granicą. Masz na swoim koncie wiele sukcesów w tej dyscyplinie, ale chyba nigdy nie zdobyłeś pierwszego miejsca…
Nie pamiętasz naszego zwycięstwa na Memoriale Strzeleckiego?;-) Ale całkiem serio – coś tam czasem wygrałem, ale raczej były to mniej ważne zawody. Pierwsze miejsce w Biegu Granią Tatr jest pierwszym moim zwycięstwem w zawodach ważnych i prestiżowych… i mam nadzieję, że nie ostatnim! Mam wrażenie, że po wielu latach ciężkiej i nie zawsze owocnej pracy w końcu utrafiłem w sedno treningu i to pozwoli mi jeszcze bardziej podnosić moją wydolność. Jestem pewny, że to dopiero początek mojej drogi i że już niedługo znów coś „zgolimy”. Z takim Teamem jesteśmy skazani na sukces.
Mało kto (poza kadrą i obozowiczami Tatra Running oczywiście) spodziewał się, że Przemek Sobczyk, w świecie biegowym osoba raczej dotąd nieznana – zwycięży w tak trudnym i zarazem wyjątkowym biegu. I że pokona całą czołówkę polskich biegaczy górskich, w dodatku z ogromną przewagą 40 minut nad drugim zawodnikiem. Dodajmy, że zawodnik ten to europejskiej klasy biegacz ultra, zwycięzca biegu Transvulcania 2009 oraz Mistrz Hiszpanii w biegach górskich. Jakie to uczucie zwyciężyć w pierwszym BGT? I co Twoim zdaniem było kluczem do tak spektakularnego wyniku?
W zapowiedziach przed Biegu Granią Tatr wymieniano wiele nazwisk, ale mojego nie. Nikt nie myślał, że ktoś jest w stanie wyskoczyć „zza pleców” utytułowanych kolegów. Jednak moje ostatnie treningi i starty kontrolne pokazywały, że wszystko idzie w dobrym kierunku i że będę mógł powalczyć o czołowe miejsca.
Wygrana zawsze smakuje wspaniale, to jest nagroda za cały trud włożony w przygotowanie – to miłe słyszeć tak wiele ciepłych słów pod swoim adresem. Podczas Biegu Granią Tatr wszystko „zagrało” – założenia startowe, woda, jedzenie, sprzęt – oczywiście to wszystko było przetestowane wielokrotnie na treningach. Sam cykl przygotowawczy stworzony przez trenera Kubę Wiśniewskiego wypalił w 100% , odżywianie wg wytycznych dr. Kuby Czaji sprawdziło się w tych ciężkich warunkach i wreszcie sama pomoc „zajączka” czyli Kuby Osieckiego już w czasie biegu – była bezcenna. 3 razy Kuba…
Razem z żoną prowadzisz Yurta Bar oraz sklep w Kuźnicach, jesteś zawodowym kucharzem, którego pyszne potrawy mamy przyjemność kosztować podczas naszych obozów. Oprowadzasz po Tatrach jako przewodnik. Jak udaje Ci się w amatorskich warunkach znaleźć czas na profesjonalny trening i odpoczynek? Ile trwa zazwyczaj Twój trening?
Czas, który spędzam na treningach jest uzależniony od okresu przygotowawczego, w którym się znajduję. Gdybym miał to uśrednić, to czasu treningu wyszłoby od 1 do 3-4 godzin dziennie. Sport uczy systematyczności i jak tylko są chęci, to zawsze znajdziemy na niego czas. Ponieważ obowiązków pozatreningowych w ciągu dnia mam sporo, nauczyłem się zaczynać dzień od tego, co dla mnie najważniejsze – czyli biegam bardzo wcześnie rano, a potem idę do pracy. Poza tym mam bardzo wyrozumiałą żonę i to mi niezmiernie pomaga.
Przebiegłeś 70 kilometrów po Tatrach pokonując 5000 metrów przewyższenia. Trwało to niewiele ponad 9 godzin, podczas których byłeś niemalże cały czas sam. Przypuszczałeś, że masz aż taka przewagę nad kolejnymi zawodnikami. O czym myślałeś w trakcie biegu? Jak zazwyczaj psychicznie przygotowujesz się i motywujesz do zawodów?
Nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy, ale jak rywale „nie trzymali mi nogi” to postanowiłem, że zaryzykuję i pocisnę sam. Trenuję zwykle sam i często w góry na wiele godzin też chodzę sam, zatem nie mam problemów z „samotnością długodystansowca”, choć wiem, że wiele przyjemnych treningów można zrobić z przyjaciółmi (choćby ten ostatni, niedzielny z Kubą Osieckim:).
Poza tym na trasie zawodów nie byłem sam – był ze mną trener Kuba , który wysłał mi przed zawodami ważnego smsa. Ta wiadomość miała jasny przekaz, który dodawał mi sił i motywacji na tej długiej trasie zawodów.
Co mógłbyś powiedzieć wszystkim pasjonatom biegania, którym a) brakuje wiary we własne możliwości oraz b) tym, którym się wydaje, że po roku treningu zostaną maratończykami bądź ultrasami?
Małymi kroczkami do przodu … Nie należy się zbyt szybko zniechęcać bo ciężka i zarazem rozsądna praca musi przynieść efekty. Mogę poradzić tak: postaw sobie mały cel i do niego dąż, a jak go osiągniesz postaw sobie kolejny – tym razem już bardziej ambitny, ale wciąż realny do osiągnięcia. To da ci sporo motywacji i zachęci do ciężkiej pracy. Nie ucz się na swoich błędach, a wykorzystuj błędy innych i ich unikaj!
Wszystko w życiu ma określony cykl np. pory roku : wiosna, lato, jesień, zima – i tak samo jest w bieganiu – nie można biegać cały rok tak samo, podobnie jak nie można biegać maratonów czy biegów ultra nie mając kilkuletniego doświadczenia z biegów krótszych.
Dziękuję za rozmowę.
Read More »Zapraszamy do Sankt Moritz

Kolejny projekt biegowy w wykonaniu Tatra Running. Tym razem, w dniach 7-15 września chcemy Was zabrać w Alpy.
Sankt Moritz to przepiękna miejscowość w Gryzonii i prawdziwa mekka biegaczy. Trenowanie na wysokości 1800 m n.p.m. pod okiem naszych trenerów to nie tylko wrażenia dla ducha, ale i zastrzyk energii oraz formy, której doświadczycie po zjeździe na niziny.
Chcecie przeżyć coś nowego? Zobaczyć, jak trenują najlepsi? Odwiedzić najbogatszy i najpiękniejszy kurort Szwajcarii? A może pobić swoje życiówki?
Skoczcie z nami do Sankt Moritz!
Niezdecydowanych zapraszamy do obejrzenia poniższego, krótkiego filmiku (kliknij obrazek, by obejrzeć).
Wszystkie szczegóły znajdziecie w zakładce Najbliższy obóz.
Read More »Relacja filmowa z lipca 2013

Co to się działo… Co tu pisać – przedstawiamy filmową relację z lipcowego obozu w Zakopanem.
W programie zgrupowania była m.in. próba wysiłkowa w Dolinie Kościeliskiej, zapierająca dech w piersiach wycieczka na Karb i marszobiegowa wyprawa ze Słowacji do Polski. Ekipa była zgrana i odporna na wahania nastrojów tatrzańskiej pogody. Zachęcamy do obejrzenia klipu, gratulujemy uczestnikom przełamania własnych słabości i dziękujemy wszystkim partnerom za wsparcie naszych działań.
Film obejrzycie klikając w poniższe zdjęcie. Miłego oglądania!
Również zaprzyjaźniona grupa TRAILteam.pl nagrała swoje wspomnienia z jednego treningu: LINK
Read More »obóz biegowy czerwiec 2013

Czerwcowy obóz biegowy już za nami. Wzięło w nim udział sporo nowych biegaczy, w tym nawet zapaleńcy z Trójmiasta – cieszymy się z tego bardzo, że środowisko ludzi biegających z nami tak dynamicznie się poszerza. Dziękujemy też naszym stałym, wiernym klientom i miłośnikom – to dzięki Wam stajemy się coraz lepsi w organizacji naszych obozów;-)
Nasz team prezentował się wyjątkowo okazale: Kuba Czaja przybył rozpromieniony po zwycięstwie w triathlonie w Suszu, Magda Derezińska-Osiecka szybko rosnąca w formę niespełna 3 miesiące po urodzeniu synka, a Kuba Wiśniewski, jak to Kuba – pełen energii i humoru, przygotowujący się do jesiennego startu w maratonie.
Zobacz galerię obozu »
Obóz biegowy – czerwiec 2013Gwiazdą tego obozu był Mistrz Europy na 800m, Marcin Lewandowski oraz jego trener Tomek (http://marcin-lewandowski.pl ). Mieliśmy okazję oglądać i na własnej skórze doświadczać tego, jak trenuje Marcin. Był też wieczór poświęcony pytaniom do Marcina oraz wykład Tomka na temat tego, jak sensownie budować wydolność. Dziękujemy Wam, chłopaki!!
Poraz pierwszy na naszych obozach biegaliśmy także na terenie Tatr Słowackich – trasa o długości ponad 22 km wiodła dwoma wariantami przez Dolinę Rohacką, Rohacze i Wołowiec do Doliny Chochołowskiej.
Last but not least dziękujemy też wszystkim naszym niezawodnym partnerom tj. Nike, Dynafit, Vitargo, Trailrun.pl oraz Piekarnia Gałuszka. Z Wami wbiegamy na najwyższy poziom!
Read More »Konkurs z historii obozów biegowych w Tatrach

Zapraszamy do wzięcia udziału w naszym konkursie!
Do wygrania technologiczna koszulka biegowa NIKE oraz dwa bony z bardzo atrakcyjnym – aż 25% – rabatem na cały asortyment specjalistycznego sklepu dla biegaczy górskich TRAILRUN.PL! Nagrodę otrzymają trzy pierwsze osoby, które prawidłowo odpowiedzą na dwa nasze pytania. A oto one:
1. Najlepsi polscy lekkoatleci już od dawna doceniali zalety trenowania na zgrupowaniach w Tatrach. W 1965 roku, czyli rok przed zdobyciem pięciu złotych medali na Mistrzostwach Europy w Budapeszcie, na takie zgrupowanie przyjechała najbardziej utytułowana nasza lekkoatletka – Irena Szewińska z kadrą sprinterek. Zawodniczki trenowały przez około dziesięć dni w warunkach hipoksji wykorzystując płaski obszar zamrożonego stawu tatrzańskiego… W której dolinie tatrzańskiej odbyło się to zgrupowanie?
2. Z czego znane jest miejsce, zaplanowanego na 7-15 września b.r., obozu Tatra Running?
Odpowiedzi prosimy nadsyłać przez formularz kontaktu na naszej stronie http://www.tatrarunning.pl/kontakt/
Czas START!
Read More »